Zatłoczonym peronem 9 i 3/4, z wózkiem załadowanym po brzegi szła siedemnastoletnia już Hermiona Jane Granger. Kierowała się prosto do pociągu zwanego Ekspresem do Hogwartu. Na jej ustach gościł szeroki uśmiech. I nie oznaczał on wcale radości z powrotu do szkoły. Tylko radość z tego, że nareszcie została prefektem. Były jednak minusy tej sytuacji. Po pierwsze pokój prefektów znajdował się w lochach. Po drugie będzie miała mniej czasu dla przyjaciół. I po trzecie najważniejsze, drugim prefektem był nie kto inny tylko Dracon Malfoy. Nie miała ochoty dzielić kwatery z tym arystokratycznym dupkiem, ale nie miała innego wyjścia. Postanowiła chociaż podczas podróży do zamku się tym nie martwić. Na zamartwianie się będzie miała masę czasu po kolacji powitalnej. Weszła do pociągu i po umieszczeniu bagaży w odpowiednim przedziale chciała pójść jak zwykle do przedziału, który zajmowała z przyjaciółmi. Ale w pół drogi zatrzymała ją profesor MacGonagal.
-Panno Granger.- powiedziała.- A pani dokąd?
-Do przedziału.- stwierdziła zdziwiona Hermiona.
-Nikt pani nie powiedział, że jedzie pani w przedziale dla prefektów?- opiekunka Domu Lwa była naprawdę zszokowana.- A prosiłam Ronalda aby wysłał do pani sowę.
-Jak widać Ronaldowi znowu się zapomniało.- wycedziła przez zaciśnięte zęby Gryfonka.- Gdzie znajduje się przedział dla prefektów.
-Na samym końcu wagonu.- powiedziała MacGonagal i odeszła. Hermiona zła jak osa na swojego rudowłosego przyjaciela skierowała się w stronę przedziału dla prefektów. Gdy otworzyła drzwi przedziału aż ją zmroziło. No tak ON już tu był. Nie zwracając uwagi na blondyna siedzącego w przedziale, zajęła miejsce przy oknie. Czuła na sobie wzrok Dracona, ale uparcie to ignorowała, bo była pewna, że zaraz usłyszy jakiś durny komentarz.
-Żadnego cześć, ani dzień dobry?- zapytał nagle blondyn.- Gdzie twoje maniery Granger?
-Żadnych durnych komentarzy i złośliwości?- zapytała przedrzeźniając go.- Gdzie twój charakterek Malfoy?
-O, Granger pokazuje pazurki...- zarechotał Ślizgon.
-O, to już nie ,,Szlama''?- zapytała z jadem.- miło mi.
Skutecznie go zatkała. Ciesząc się chwilą spokoju przymknęła oczy. Po kilkunastu minutach zasnęła.
***
Z głębokiego snu Hermionę wyrwał strasznie głośny huk. W mgnieniu oka przy Gryfonce znalazł się towarzyszący jej blondyn.
-Co się dzieje?!- wrzasnęła spanikowana.
-Śmierciożercy wdarli się do pociągu.- wyszeptał Ślizgon.
-Jak to?!- Hermiona nie mogła przestać krzyczeć. Draco zatkał jej usta dłonią.
-Ciśśśśśś.- syknął do jej ucha.- Nie wrzeszcz. Spróbuje nas z tąd wydostać.
Dziewczyna tylko przymknęła oczy dając mu do zrozumienia, że zdaje się na niego. Powoli zabrał dłoń z jej ust i po cichu skierowali się w stronę drzwi przedziału. Draco otworzył drzwi i od razu pomknęły w ich stronę zaklęcia Śmierciożerców. Nim Hermiona zdążyła jakkolwiek zareagować Draco osłonił ją własnym ciałem. Dracon upadł przed nią na ziemię. Hermiona była w takim szoku, że nie była w stanie się ruszyć. Już myślała, że zaraz też dostanie zaklęciem, gdy oboje nagle nie znajdowali się w pociągu tylko na Hogrwardzkim dziedzińcu. Wokół nich zbiegli się uczniowie i nauczyciele. Hermiona nagle osunęła się na ziemię tracąc przytomność.
***
Jasne promienie słońca tańczyły po twarzy brązowowłosej Gryfonki. Dziewczyna niezbyt chętnie otworzyła oczy. Znajdowała się w jakimś dużym i jasnym pomieszczeniu. Pomieszczenie wydawało jej się znajome.
-Jak się czujesz?- usłyszała znajomy głos arystokratycznego blondyna. Odwróciła głową w stronę, z której usłyszała jego głos. Ujrzała go leżącego na szpitalnym łóżku tuż obok. No ta była w Skrzydle Szpitalnym (SS).
-Dziękuję.- wyszeptała przypominając sobie zdarzenia z pociągu.
-Przecież mówiłem, że spróbuję nas z tam tąd wyciągnąć.- powiedział wzruszając ramionami.- A że mi się nie udało to chociaż tyle mogłem zrobić.
-Ryzykowałeś własne życie, żeby mnie uratować.- powiedziała nie co głośniej.
-Nie przesadzaj.- zapuścił delikatnego buraka.- Każdy by tak postąpił.
-Nie Draco, którego znam.- powiedziała uśmiechając się delikatnie.- On by mnie nie obronił.-
-Nie odpowiedziałaś jeszcze na moje pytanie.- zauważył.
-Całkiem nieźle.- odpowiedział w końcu.- A ty?
-Bywało lepiej.-stwierdził.
Nagle w drzwiach pojawiła się pani Pomfrey.
-Jak tam moje kochaneczki?- zapytała.- Mam nadzieję, że nie czujecie się najgorzej. Ale mimo wszystko Zostajecie tu na najbliższy tydzień i w tym czasie żadnych odwiedzin.
-Pani Pomfrey, a co z lekcjami?- zapytała z lekka zdruzgotana Hermiona.
-Na pewno pani to nadrobi, panno Granger.- stwierdziła z uśmiechem pielęgniarka.- Bardziej bym się martwiła na miejscu pana Malfoya.
I wyszła zostawiając ich samych. Hermiona leżała na łóżku wpatrując się w sufit. Nudziło jej się, nie miała ze sobą żadnej książki. Mogła poprosić panią Pomfrey by wypożyczyła jej coś w bibliotece. Ale zwyczajnie nie pomyślała.
-Nudzi mi się.- usłyszała ponownie głos Dracona.
-I co ja mam ci na to poradzić?- zapytała.
- Porozmawiaj ze mną.- stwierdził.- To spewnością o wiele ciekawsze niż leżenie i gapienie się w sufit.
-To o czym chcesz rozmawiać?- zapytała przewracając się na bok tak by móc spojrzeć na blondyna.
-Może o eliksirach.- zaproponował zerkając na nią.
-A może jakiś zabawniejszy temat?- stwierdziła krzywiąc się teatralnie.
-To może twoje marne zdolności aktorskie.- uśmiechając się z rozbawieniem.
-O ty!- rzuciła w niego poduszką śmiejąc się w głos.- Wypraszam sobie. W przedszkolu najlepiej z całej grupy zagrałam księżniczkę.
-Złość piękności szkodzi Hermiono.- stwierdził roześmiany również rzucając w nią poduszką.
-Nie daruje ci tego Draco!- Niemal krzyknęła ze śmiechem łapiąc poduszkę i rzucając się na roześmianego blondyna. Zaczęli się tarzać po łóżku Draco ze śmiechem, aż spadli na podłogę splątani ze sobą rękami i nogami. Gdy ich oczy nagle w tym wesołym tańcu się spotkały Hermionę aż zatkało. Jak mogła wcześniej nie zauważyć jakie on ma cudowny błękitno-szare oczka. Taki przenikliwe. Miała wrażenie, że przeszywają ją na wylot.
-Czy mi się zdawało czy ty nazwałaś mnie po raz pierwszy odkąd się poznaliśmy Draco?- Zapytał wkładając jej za ucho zbłąkany kosmyk włosów.
-A czy mi się wydawało czy ty naprawdę powiedziałeś do mnie Hermiona?- zapytała nie mogąc oderwać wzroku od jego oczu.
-Tak.- szepnął i jego usta zetknęły się z jej. Pogrążyli się w cudownym pocałunku. Czuła jego zaborczość, samotność i chęć bliskości. Ich pocałunek był pełen pasji jakiej Hermiona nigdy wcześniej nie zaznała. Nagle usłyszeli jak drzwi do sali stają otworem...
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i jak? mam nadzieję, że się podoba. Pozdro
~Flora Flowers
Za cokolwiek się zabiorę znajduję ludzi, który robią to lepiej odemnie! To niesprawiedliwe. Również pisze o HP itp. ale nigdzie tego nie publikuje i nawet nie zamierzam, bo w porównaniu do ciebie moje wypociny są niczym.
OdpowiedzUsuńTak Ci zazdroszczę talentu...Jesteś fantastyczna
Bez przesady... Czytam twojego bloga i wiem, że piszesz naprawdę świetnie;) Dlatego nie do końca rozumiem twoją niską samoocenę. Moje prace to nędzne wypociny, a twoje opowiadanie to arcydzieło;)
UsuńAle dziękuję za miłe słowa;) Aż mam chęć do dalszego pisania;)
Wspaniałe opowiadanie. Czekam na ciąg dalszy.
OdpowiedzUsuńNajprawdopodobniej w ten weekend pojawi się nowy rozdzialik;)
UsuńO mój boże Genialne
OdpowiedzUsuń